Tekst: Jerzy Lutowski Muzyka: Wojciech Kilar W stepie szerokim, którego okiem Nawet sokolim nie zmierzysz: Wstań, unieś głowę, wsłuchaj się w słowa Pieśni o małym rycerzu. Choć mały ciałem, rębacz wspaniały Wyrósł nad pierwsze szermierze I wieki całe będą śpiewały Pieśni o małym rycerzu Ty, któryś w boju i ty, coś w znoju "WSTAŃ UNIEŚ GŁOWĘ " - piosenka o małym rycerzu na meczu Włókniarz Kietrza z LZS Walce 05.10.2019Zapraszam do subskrybowania, polubienia, oraz obserwowani Tekst Pieśni: Via Crucis. 1. Stabat Mater dolorósa. iuxta crucem lacrimósa, dum pendébat Fílius. Statio I (prima) Christus condemnatur ad mortem. V. Adoramus Te Christe et benedicimus Tibi. R. Quia per sanctam Crucem tuam redemisti mundum. Horda (Poland) Paroles de « Pieśń o małym rycerzu »: 1. / Wędrujesz pośród gór i lasów przemierzając świat, / A zbroja Twoja Wojciech Kilar urodził się 17 lipca 1932 roku we Lwowie. Jego ojciec był lekarzem ginekologiem, a matka — Neonilla — aktorką. Chłopiec wzrastał w artystycznej atmosferze rodzinnego domu, w którym sztuka i rozmowy o niej zajmowały centralne miejsce. Ponieważ edukacja muzyczna zdawała się rzeczą naturalną, od 6 roku życia Wojtek Provided to YouTube by MyMusicGroupBallada o małym rycerzu · Lidia Jazgar · Zespół GalicjaOczekiwanie 1992℗ 2021 Lidia Jazgar Art BlueReleased on: 2010-01-01 Matko niebieskiego Pana, Ślicznaś i niepokalana, Jakie wieki, czas daleki, Czas nie mały, gdy świat cały. Nie słyszał. Wszystkie skarby, co są w niebie, óg wydał Panno na ciebie, Jak bogata z słońca szata, Z gwiazd korona upleciona. pieśni o Małym Rycerzu. Źródło: Ballada o Małym Rycerzu; Tekst udostępniany na licencji Creative Commons: uznanie autorstwa, [end] Wstań, unieś głowę, wsłuchaj się w słowa, pieśni o małym rycerzu! -7 lutego 2014. Nie mogę zapewnić jej o tym, jak bardzo ją kocham. Nie mogę Przedstaw Pieśń o Rolandzie – opowieść o rycerzu idealnym. Pieśń o Rolandzie opowiada o epizodzie, który wydarzył się podczas wyprawy Karola Wielkiego do Hiszpanii. Cesarz, przekonany, że jego ostatni przeciwnik, Marsyl, muzułmański król Saragossy, poddał się, wycofuje się w stronę Francji. W wąwozie Ronceval na tylną KL45Udj. pieśń gatunek literacki Boże coś Polskę – analiza i interpretacja wiersza Alojzego Felińskiego. Zobacz informacje o epoce oświecenia i biografię poety w Wikipedii. t e k s t i n t e r p r e t a c j a Boże! coś Polskę przez tak liczne wieki Otaczał blaskiem potęgi i chwały, I tarczą swojej zasłaniał opieki Od nieszczęść, które przywalić ją miały;Chor. Przed twe ołtarze zanosim błaganie. Naszego Króla zachowaj nam Panie! (zob. Dodatek poniżej) Ty, coś ją potem, tknięty jej upadkiem. Wspierał walczącą za najświętszą sprawę, I chcąc świat cały mieć jej męstwa świadkiem, Wśród samych nieszczęść pomnożył jej sławę: Przed twe ołtarze itd. Ty, coś na koniec nowymi ją cudy Wskrzesił, i sławne z klęsk wzajemnych w boju Połączył z sobą dwa braterskie ludy, Pod jedno bedno berło Anioła pokoju: Przed twe ołtarze itd. Wróć nowej Polsce świetność starożytną I spraw, niech pod Nim szczęśliwą zostanie; Niech sprzyjaźnione dwa narody kwitną, I błogosławią Jego panowanie; Przed twe ołtarze itd. Wiersz rozpoczyna się inwokacją do Boga, który przez wiele wieków otaczał Polskę “blaskiem potęgi i chwały”. Jest to nawiązanie do realnej potęgi, jaką była Polska w “złotym wieku” (renesans) aż po oświecenie. Później jednak nastąpiły kolejne rozbiory i kraj nasz zniknął z map świata. O ironio, jeden z zaborców sam siebie mianował królem Polski, a jego brat zamówił dla niego hymn, aby Polacy czcili Aleksandra jak Anglicy swego króla. Dobrze się bawili bracia z dynastii Romanowów (Aleksander, Mikołaj i Konstanty), obejmując najwyższe urzędy w Rosji i podbitych państwach. W każdym razie poeta dokładnie oddał wagę wielkości opieki Boga nad Polską. Otaczał, osłaniał ją tarczą chroniącą od nieszczęść. W dowód wdzięczności Polacy nieśli przed ołtarze błaganie, aby Bóg błogosławił królowi. Strofa druga jest wyraźną aluzją do zjednoczenia wielkich dwóch narodów: Polaków i Litwinów. Wspólnie nasze narody przeżyły wielkie chwile zwycięstw, aby mogły później żyć w pokoju. Z kolei w ostatniej, trzeciej strofie słyszymy prośbę o błogosławieństwo dla Polski. Jest to modlitwa, błaganie o szczęście dla wszystkich Polaków i Litwinów. Budowa wiersza Utwór został napisany w 5 strofach, z których jedna, dwuwersowa stanowi powtarzający się refren. W każdej strofie są 4 wersy (oprócz refrenu) pisane 11-zgłoskowcem z rymami żeńskimi przeplatanymi. Środki stylistyczne – epitety: liczne wieki, blaskiem potęgi, tarczą opieki, najświętszą sprawę, męstwa świadkiem, nowymi cudy, braterskie ludy, Anioł pokoju, sprzyjaźnione narody. – metafory: blask potęgi, tarcza opieki i in. Pierwotnie: “Naszego Króla zachowaj nam Panie!”, później: “Naszą ojczyznę racz nam wrócić, Panie”, “Ojczyznę wolną racz nam (z)wrócić Panie!”, “Ojczyznę wolną pobłogosław Panie”… Do przemyślenia zob. Rzeczpospolita obojga narodów (Polska-Litwa) Jest to hymn dziękczynny i błagalny Alojzego Felińskiego, którego twórczość przypada na lata 1800-1815 (schyłek oświecenia). Powstał w 1816 roku w rocznicę powstania Królestwa Kongresowego (Polskiego). został napisany na zamówienie księcia Konstantego dla cara Aleksandra I (bracia, synowie cara Pawła I), który koronował się na króla ogłoszonego Królestwa Polskiego w 1815 roku. Od roku 1818 utwór Felińskiego rozpowszechniano pod tytułem “Pieśń narodowa za pomyślność króla”. Już rok po powstaniu wiersza w miejscu drugiego wersu refrenu “Naszego Króla zachowaj nam Panie!” śpiewano: “Naszą ojczyznę racz nam wrócić, Panie”. W latach 70 i 80-tych XX wieku, po powstaniu Solidarności śpiewano: “Ojczyznę wolną racz nam (z)wrócić Panie!”. Z kolei po 1989 roku słowa te zmieniono na “Ojczyznę wolną pobłogosław Panie”. Melodię zapożyczono z pieśni “Serdeczna Matko”. Pomysł napisania hymnu pochodzi z angielskiego “God save the king (obecnie: queen)”. Hymn powstał w ciekawych historycznie czasach. Aleksander I był tym cesarzem Rosji, który pokonał Napoleona I Bonapartego (z Napoleonem Polacy wiązali nadzieje na wyzwolenie). Legenda głosi, iż w 1825 roku Aleksander I upozorował swoją śmierć, resztę życia spędzając na modlitwach w klasztorze. Rosja stała się mocarstwem europejskim, z którym inne kraje musiały się liczyć. Polska znajdowała się wówczas pod zaborami, także rosyjskim. A. Feliński przemycił do “Boże coś Polskę” informacje o Polsce i jej dawnej potędze. Treść dzieła wskazuje, że oto Aleksander I przejmuje władzę nad narodem nie byle jakim, ale starożytnym i w przeszłości wielkim, jak sama ówczesna Rosja. Na więcej aluzji autor prawdopodobnie nie mógł sobie pozwolić. Dzieło powstało na zamówienie księcia Konstantego, co było dla Polaka czynem haniebnym, wskazującym na kolaborację. Mimo wszystko jednak pieśń Felińskiego do dzisiaj jest śpiewana i symbolizuje ogromną tęsknotę za dawną świetnością Polski, jest dowodem patriotyzmu Polaków i wiary w Boga, Jego ochronę i ufność. Przypomina o związkach pomiędzy Polską i Litwą, o dawnej potędze obu naszych krajów. W skład Rzeczpospolitej Obojgu Narodów wchodziły także inne narody. W 1825 roku, po śmierci Aleksandra I, miejsce na tronie carskim zajął Mikołaj, jego młodszy brat. Wątek koronacji Mikołaja i sylwetkę księcia Konstantego wykorzystał w “Kordianie” Juliusz Słowacki – zob. oprac.: rozmowa cara Mikołaja z Konstantym o podziale władzy w ich rodzinie. Czego chcesz od nas, Panie – analiza i interpretacja pieśni XXV Jana Kochanowskiego. Zobacz także informacje na temat epoki renesansu oraz biografię poety w Wikipedii. t e k s t i n t e r p r e t a c j a Czego chcesz od nas, Panie, za Twe hojne dary? Czego za dobrodziejstwa, którym nie masz miary? Kościół Cię nie ogarnie, wszędy pełno Ciebie, I w otchłaniach, i w morzu, na ziemi, na też, wiem, nie pragniesz, bo to wszytko Twoje, Cokolwiek na tym świecie człowiek mieni swoje. Wdzięcznym Cię tedy sercem, Panie, wyznawamy, Bo nad to przystojniejszej ofiary nie mamy. Tyś pan wszytkiego świata, Tyś niebo zbudował I złotymi gwiazdami ślicznieś uhaftował; Tyś fundament założył nieobeszłej ziemi I przykryłeś jej nagość zioły rozlicznemi. Za Twoim rozkazaniem w brzegach morze stoi, A zamierzonych granic przeskoczyć się boi; Rzeki wód nieprzebranych wielką hojność mają. Biały dzień, a noc ciemna swoje czasy znają. Tobie k’woli rozliczne kwiatki Wiosna rodzi, Tobie k’woli w kłosianym wieńcu Lato chodzi. Wino Jesień i jabłka rozmaite dawa, Potym do gotowego gnuśna Zima wstawa. Z Twej łaski nocna rosa na mdłe zioła padnie, A zagorzałe zboża deszcz ożywia snadnie; Z Twoich rąk wszelkie źwierzę patrza swej żywności, A Ty każdego żywisz z Twej szczodrobliwości. Bądź na wieki pochwalon, nieśmiertelny Panie! Twoja łaska, Twa dobroć nigdy nie ustanie. Chowaj nas, póki raczysz, na tej niskiej ziemi; Jedno zawżdy niech będziem pod skrzydłami Twemi! Pieśń przypomina psalm dziękczynny. Rozpoczyna się apostrofą do Boga, pytaniem o to, w jaki sposób ludzie – wierni mogą podziękować, odwdzięczyć się za wszystkie dobra, jakie od Niego otrzymali. Kolejne strofy zachowują charakter bezpośredniego zwrotu do Boga, jakby podmiot mówił do Boga w Jego obecności. Jest to jednak monolog, a także zob. w słowniku: liryka podmiotu zbiorowego. Miłość Boga do ludzi jest niezmierzona, podobnie “dobrodziejstwa” – wyświadczone dobro, jakim obdarzył swój lud. Wszędzie są ślady Jego działania, w otchłaniach, morzu, na ziemi i na niebie – opinia podmiotu może być wyrazem podziwu dla aktu stworzenia, którego dokonał Bóg: stworzył piękny świat. Nie można odwdzięczyć się Bogu złotem, ani żadną inną rzeczą na świecie, ponieważ wszystko należy do Niego. Ludziom wierzącym pozostaje więc kochać Go całym sercem. Innej, “przystojniejszej” – bardziej właściwej, zgodnej z wielkością Boga – nie mają. Trzecia strofa ma charakter pochwalny. Podmiot liryczny wychwala wielkość stworzonego przez Boga świata, mianowicie nieba, gwiazd (złote gwiazdy – epitet) – uhaftować niebo gwiazdami to inaczej ozdobić. “Nagość ziemi” to personifikacja wskazująca na to, jakim wielkim dziełem było stworzenie przez Boga wszelkiej zieleni, która ozdobiła, przykryła “nagą planetę” – epitet, także personifikacja. To z rozkazu Boga morza stoją w swoich korytach i nie zalewają całkiem Ziemi. Rzeki i woda zawiera wielkie bogactwa, faunę i florę, zwierzęta i roślinność. Wszystko ma swój czas i miejsce, kolejne pory roku, a także dnia splatają się ze sobą harmonijnie. “Nieprzebrana hojność” to epitet spełniający rolą także hiperboli, wskazania ogromu boskich dokonań. Pojęcie “k’woli” to rusycyzm oznaczający: z twojej woli lub też tłumaczony tutaj jako zwrot w rodzaju “Twoja wola powoduje wiosenne narodziny przyrody”. Także dzięki Bogu latem rośnie zboże a jesień daje plony jabłek w sadach. Jest też bogate w winorośle i daje obfitość win. Z kolei zimą ziemia odpoczywa, staje się gnuśna – leniwa (także bezwładna). Dzięki bożej łasce poranna rosa poi trawy, a wysychające (“zagorzałe zboża” – rozpalone od słońca) zboża podlewa deszcz. Pan Bóg karmi wszystkie zwierzęta i jest “szczodrobliwy”, szczodry – hojny. Ostatnia strofa zawiera podziękowania. Podmiot pragnie wyrazić wdzięczność, która ma trwać przez wieki, jest nieśmiertelna jak Bóg. Jego dobroć dla ludzi z pewnością nie ustanie. Prośba w ostatnich dwóch wersach dotyczy pragnienia, aby Pan raczył zawsze pamiętać o ludziach i nigdy ich nie opuszczał. Budowa wiersza Pieśń składa się z 7 strof, w każdej po 4 wersy. Została napisana 13-zgłoskowcem z rymami żeńskimi sąsiednimi. Jesteśmy mistrzami świata w prośbach. Zapominamy o wdzięczności. Życiowe inspiracje 10 – przykazań We współczesnym świecie ludzie są tak bardzo zabiegani, zapracowani i zajęci codziennością, także szkolną nauką, że nie mają czasu patrzeć na piękno otaczającego nas świata. Kochanowski uczy nas patrzeć na piękno przyrody i cieszyć się nim, ale także dziękować Bogu – stwórcy wszystkiego. Pieśń XXV ma charakter religijny. Przypomina ona jednak o pojęciu, o którym wciąż zapominamy, a mianowicie o wdzięczności. W zasadzie potrafimy tylko Boga prosić o to lub tamto, aby nasze marzenia się spełniały w mniejszym lub większym stopniu. My, ludzie, jesteśmy mistrzami w składaniu próśb, a zapominamy często o podziękowaniach. Dlaczego tak się dzieje, bo Bóg nie słucha? A próśb słucha? No właśnie. Zrób malutki rachunek sumienia i sięgnij pamięcią do chwili, kiedy komukolwiek powiedziałeś/aś: “Dziękuję”. Doskonałą szkołą wdzięczności, nauką dziękowania jest wyrażanie wdzięczności rodzicom, rodzeństwu, rodzinie, nauczycielom i innym bliskim ludziom chociażby za to, że są, bo bez ich życzliwości i starań, cóż… Twój świat nie istniałby. Pieśń XXV Jana Kochanowskiego jest wielkim podziękowaniem Bogu za dary, jakie nam dał, ale też przypomina o wdzięczności w ogóle. Nie można przecież dziękować Bogu za rodziców, których stworzył, a oni dali nam życie, a potem odwracać się do tych samych rodziców plecami. A może można? Jeśli masz naście lat i wstydzisz się pokazać z młodszym rodzeństwem czy rodzicami na mieście, “bo robią Ci siarę” lub też “obciach”, to tak naprawdę jesteś wdzięczna/y Bogu? Każdego w szkole nazywasz (?) “idiotą”, “głupkiem” czy “baranem”, a potem dziękujesz Bogu za dar życia w tym pięknym świecie, w którym żyjesz z “idiotami”, “głupkami” i “baranami” – to właściwie jesteś uczciwa/y wobec Niego? Czy pamiętasz o dekalogu i czy w związku z tym Bóg rozpozna Twoją wdzięczność jako uczciwą? Bogurodzica – analiza i interpretacja wiersza. Zobacz też informacje na temat średniowiecze, a także artykuł w Wikipedii. t e k s t i n t e r p r e t a c j a Bogurodzica, dziewica, Bogiem sławiena Maryja! U Twego syna, Gospodzina, matko zwolena Maryja, Zyszczy nam, spu[ś]ci nam. Kirielejson. Continue reading → W stepie szerokim – analiza i interpretacja piosenki Jerzego Lutowskiego (słowa) i Wojciecha Kilara (muzyka) Z dedykacją dla drużyny siatkówki męskiej… t e k s t i n t e r p r e t a c j a Chwyty gitarowe I. W stepie szerokim, którego okiem a C D Nawet sokolim nie zmierzysz, a C E Wstań, unieś głowę, wsłuchaj się w słowa a d a Pieśni o małym rycerzu. a E a II. Choć mały ciałem, rębacz wspaniały Wyrósł nad pierwsze szermierze I wieki całe będą śpiewały Pieśni o małym rycerzu. III. Ty, któryś w boju, i ty, coś w znoju, I ty, co uczysz i mierzysz, Wstań, unieś głowę, wsłuchaj się w słowa Pieśni o małym rycerzu. Przygody Pana Michała “Mały rycerz” to określenie, epitet oznaczający Michała Jerzego Wołodyjowskiego, bohatera Trylogii Henryka Sienkiewicza. Jest to postać literacka i historyczna. W swoich powieściach Sienkiewicz nakreślił go jako żołnierza idealnego, złożonego niemal z samych pozytywnych cech – poza wzrostem. Wspaniały rycerz Rzeczpospolitej, wielki patriota, pułkownik oddany obronie kraju – XVII-wiek to liczne najazdy różnych wrogów na tereny Polski. Stepy szerokie to aluzja do ogromnych przestrzeni dawniej Rzeczpospolitej. Przemierzał je ów rycerz i bronił, był nazywany pierwszą szablą Rzeczpospolitej, najwybitniejszym szermierzem wszech czasów. W pierwszej strofie widzimy ogromne połacie ziemi (step), której nawet oko sokoła nie jest w stanie objąć, a jak wiadomo, sokoły maja wielokrotnie lepszy wzrok niż człowiek i inne zwierzęta. Apostrofa skierowana do odbiorców nakazuje powstanie i wysłuchanie historii tego rycerza z należnym mu szacunkiem – dlatego też i nazwa “Mały Rycerz” bywa pisana wielkimi literami. Był wspaniałym “rębaczem” – szermierzem, jego talent wyrastał ponad innych, a sława będzie się za nim unosiła przez wieki. Tak też się dzieje. Ostatnia strofa to również inwokacja skierowana do każdego odbiorcy, aby uszanował pamięć o Małym Rycerzu. Zarówno ten, kto walczy, jak i ten, kto pracuje, uczy się lub jest urzędnikiem – niech wstanie i wsłucha się w słowa pieśni. Mały rycerz miał ogromne serce do walki i miłości. Zakochiwał się szybko w pięknych kobietach. Niestety, często bez wzajemności (Anna Borzobohata, Aleksandra Billewiczówna, Krystyna Drohojowska). Interpretacja/dodatek Przygody Pana Michała (film, serial, 1969) – Wołodyjowski z żoną Jest to pieśń powstała na potrzeby serialu TVP pt. “Przygody pana Michała” (13 odcinków) w 1969 r. Został nakręcony w oparciu o powieść Henryka Sienkiewicza “Pan Wołodyjowski” przez Pawła Komorowskiego. Wielkie kreacje stworzyli w nim Tadeusz Łomnicki (Wołodyjowski) oraz Daniel Olbrychski (Azja), a także Andrzej Łapicki (Ketling), Magdalena Zawadzka (Barbara), Barbara Brylska (Krystyna) i inni. Autorami piosenki są: Jerzy Lutowski (słowa) i Wojciecha Kilara (muzyka). Jest znana również pod nazwami: “Ballada o Małym Rycerzu” i “W stepie szerokim”. Ciekawostka W 2005 Reprezentacja Polskich Siatkarzy uznała tę piosenkę za swój hymn. Podczas wielu meczy międzynarodowych rozgrywanych w Polsce “Pieśń…” jest odgrywana lub śpiewana przez publiczność, aby podnieść zawodników na duchu i dodać im sił. Jest to szczególnie ważne, gdy zawodnikom nie układa się gra. Najbardziej popularna jest pierwsza strofa. Generalnie mówi ona o wielkości rycerza, który nie był herosem, Herkulesem, a mimo to dokonywał nadludzkich rzeczy. Stał się wzorem do naśladowania dla wielu pokoleń, symbolem obrońcy i patrioty. Również naszym sportowcom życzymy samych zwycięstw. Wiersz składa się z trzech strof po 4 wersy pisane na przemian 10 i 8-zgłoskowcem bez rymów. Wykonanie Leszka Herdegena z serialu Podczas meczu Analiza i interpretacja wiersza Jana Kochanowskiego “Pieśń V” – Pieśń o spustoszeniu Podola przez Tatarów. Zobacz informacje o epoce współczesności i biografię poety w Wikipedii. t e k s t i n t e r p r e t a c j a Wieczna sromota i nienagrodzona Szkoda, Polaku! Ziemia spustoszona Podolska leży, a pohaniec sprosny, Nad Niestrem siedząc, dzieli łup żałosny! Podole – kraina w dawnej Polsce (więcej), którą napadli Tatarzy (grupa ludów tureckich). Sromota – hańba, wstyd – i ogromna szkoda stała się Polsce. “Polaku!” – wykrzyknik oznacza, że poeta chce wyeksponować adresata, apostrofa, pragnie zwrócić uwagę czytelnikom na bardzo ważne wydarzenia, o których być może jeszcze nie wiedzą. Tym ważnym faktem jest spustoszenie ziemi Podola (dawne tereny na wschodzie Polski – dzisiaj Ukraina), najechane przez pohańca – nędznika, nikczemnika – który znajduje się aktualnie nad Dniestrem i liczy swoje łupy żałosne – wzbudzające żal. Niewierny Turczyn psy zapuścił swoje, Którzy zagnali piękne łanie twoje Z dziećmi pospołu a nie masz nadzieje, By kiedy miały nawiedzić swe knieje. Turek, niewierny – wyznający inną religię – napadł na polską ziemię. Rozpuścił psy – porównanie żołnierzy tatarskich do psów i jednocześnie oznaka ich poddaństwa wobec Turków – a oni zagnali łanie polskie – porównanie kobiet do bezbronnych saren – z dziećmi do niewoli. Nie ma też nadziei, aby kiedyś te dzieci wraz z matkami powróciły do swoich domów rodzinnych. Jedny za Dunaj Turkom zaprzedano, Drugie do hordy dalekiej zagnano; Córy szlacheckie (żal się mocny Boże!) Psom bisurmańskim brzydkie ścielą łoże. Los polskich kobiet był straszny. Sprzedawano jedne za Dunaj jako niewolnice, a inne oddawano hordom, czyli żołnierzom, aby im ścieliły łoża. Poeta określa tureckiego najeźdźce terminem “psy bisurmańskie” – psy islamskie. Horda – (orda) – to obóz armii tatarskiej. Zbójce (niestety), zbójce nas wojują, Którzy ani miast, ani wsi budują; Pod kotarzami tylko w polach siedzą, A nas nierządne, ach, nierządne, jedzą! Zbójcami poeta nazywa Tatarów napadających na polskie ziemie. Nie budują miast ani wiosek, żyją pod namiotami w polach. Czasownik “jedzą” w ostatnim wersie oznacza, iż łupią, okradają bezbronnych Polaków. Przymiotnik “nierządne” oznacza tutaj brak jakiegokolwiek nadzoru nad armią turecką. Żołnierze samowolnie napadają na polskie gospodarstwa i majątki ziemskie, tak są rozzuchwaleni. Tak odbieżałe stado więc drapają Rozbójce wilcy, gdy po woli mają, Że ani pasterz nad owcami chodzi, Ani ostrożnych psów za sobą wodzi. Kochanowski porównuje podolską ludność do stada pozostawionego bez opieki. Z kolei wroga do wilków napadających na owce. Nie ma pasterza stado owiec, to aluzja do króla, który powinien był zainteresować się losem swoich poddanych. Jakiego serca Turkowi dodamy, Jesli tak lekkim ludziom nie zdołamy? Ledwieć nam i tak króla nie podawa; Kto się przypatrzy, mała nie dostawa. Pytanie retoryczne zawarte w dwóch wersach dotyczy ironii. Otóż Turcy naprawdę uwierzą w swoją potęgę i będą rośli w siłę, jeśli Polacy nie odeprą ich ataków. Będą pozwalać sobie na jeszcze więcej, ponieważ w Polsce nie ma króla, jest bezkrólewie, a wróg to wykorzystuje. Zetrzy sen z oczu, a czuj w czas o sobie, Cny Lachu! Kto wie, jemu czyli tobie Szczęście chce służyć? A dokąd wyroku Mars nie uczyni, nie ustępuj kroku! W bezpośrednim zwrocie, apostrofie do Polaków, poeta wzywa wszystkich do walki. Używa w odniesieniu do swoich rodaków, używając przymiotnika “cny” – cnotliwy, zacny, dobrotliwy czy też dobry. Być może słowa te kieruje do Polaków posiadających wrażliwe sumienia, pobudzając ich do reakcji. Mars, mitologiczny bóg wojny, ma sprzyjać i patrzeć na rozprawę pomiędzy armią polską i Tatarami. A teraz k’temu obróć myśli swoje Jakobyć szkody nieprzyjaciel twoje Krwią swą nagrodził i omył tę zmazę, Którą dziś niesiesz prze swej ziemie skazę. Kolejna strofa jest kontynuacją wywodu i rady dawanej polskim obywatelom. Mają oni pomścić wszystkie ofiary, aby zatrzeć “skazę” – ranę zadaną ciosami napastników. Wsiadamy? Czy nas półmiski trzymają? Biedne półmiski, czego te czekają? To pan, i jadać na śrebrze godniejszy, Komu żelazny Mars będzie chętniejszy. Pytanie jednowyrazowe “Wsiadamy?” to również zagrzewanie do walki, poeta wykazuje swoją gotowość, aby w każdej chwili ruszyć na ratunek podbitym terenom. Dalej w wersach pojawiają się kolejne pytania, tym razem retoryczne. Okazuje się bowiem, że polską szlachtę trzymają w domach półmiski, czyli jedzenie i wygody. Nie mają ochoty, zamiaru walczyć. Zdaniem Kochanowskiego każdy kto walczy o swoją ojczyznę, jest panem i jest godny jadać na srebrnych zastawach. Skujmy talerze na talery, skujmy, A żołnierzowi pieniądze gotujmy! Inszy to darmo po drogach miotali, A my nie damy, bychmy w cale trwali? W strofie dziesiątej poeta wzywa szlachtę, aby przetopiła swoje zastawy srebrne na talary, pieniądze i wystawiła prawdziwą, zaciężną armię. Porównuje tę sytuację do płacenia podatków na cele rozbudowy dróg, którymi nikt nie podróżuje. W przypadku wojny chodzi o nie o drogi, ale życie rodaków, które jest bezcenne. Dajmy; a naprzód dajmy! Sami siebie Ku gwałtowniejszej chowajmy potrzebie. Tarczej niż piersi pierwej nastawiają, Pozno puklerza przebici macają. Zachęca szlachtę do opłacenia podatków. Te pieniądze pomogą walczyć z napaścią. Z kolei w którymś momencie, gdy już wojska nie będą dawały sobie rady z wrogiem, wówczas szlachta zorganizuje ogólne krajowe pospolite ruszenie, ale póki co niech walczy wojsko zaciężne. Cieszy mię ten rym: “Polak mądr po szkodzie”: Lecz jesli prawda i z tego nas zbodzie, Nową przypowieść Polak sobie kupi, Że i przed szkodą, i po szkodzie głupi. Ostatnia strofa przypomina staropolskie powiedzenie, że Polak jest mądry po szkodzie. Jeśli jednak Polacy nie przejmą się zagrożeniem tureckim, nie staną teraz, gdy potrzeba do walki, wówczas może powstać nowe powiedzenie. Chodzi o to, że Polacy potrafią wyciągać wnioski z zaistniałych zdarzeń, ale może też powstać nowe powiedzenie konkurencyjne do “Polak mądry po szkodzie”, bo brzmiące: “Polak przed i po szkodzie głupi”. Budowa wiersza Wiersz jest zbudowany z 12 strof, w każdej po 4 wersy 11-zgłoskowe z rymami żeńskimi sąsiednimi: aa, bb. Ojczyzna to rodzina, miejsce, język, tradycja, kultura I jeszcze… Polska była wielkim mocarstwem w XVI odszukaj Podole “Pieśń V” Jana Kochanowskiego powstała pod wpływem wydarzeń historycznych i jest też znana pod nazwą “Pieśń o spustoszeniu Podola przez Tatarów”. Często zdarza się, iż nazw: Tatar – Turek używa się zamiennie, szczególnie w literaturze staropolskiej. Kochanowski wiedział o napadzie/najeździe Tatarów na Podole w 1575 r., który spowodował wzięcie do niewoli, w jasyr, około 50 tys. polskich obywateli. Los bardzo okrutnie obszedł się z polskimi kobietami, które zdaniem Kochanowskiego “zagnano” do obozu Tatarów i tam skazano na pohańbienie. W imieniu pokrzywdzonych poeta nawołuje wszystkich Polaków do zemsty nad Tatarami. W wierszu Kochanowski ubliża Tatarom, nazywając ich “psami bisurmańskimi”, “pohańcami”, zbójcami czy wilkami. Są cywilizacyjnie opóźnieni, bowiem żyją w stepie i wystarczą im namioty, prowadzą koczownicze życie. To w oczach poety lud prymitywny i dziki. Polacy z kolei przysporzą im wielu powodów do radości i zadufania, jeśli nie podejmą z nimi walki. Przez sześć strof czytamy o wielkim ciosie, jaki znienacka zadał Polsce wróg, korzystając przy tym ze słabości władzy w Polsce. W kolejnych pięciu podmiot zachęca lub zagrzewa szlachtę do patriotycznych czynów. Początkowo ironicznie mówi o półmiskach, symbolu szlacheckiego egoizmu i prywaty, wygody i skłonności do biesiadowania, beztroskiego życia. Potem jednak prosi o pieniądze na wojsko i jeśli zajdzie potrzeba o pospolite ruszenie. W ostatniej strofie wypowiada przestrogę dla Polaków, którzy jawnie będą mogli nazywać siebie głupcami, jeśli nie wyciągną wniosków z historii. Jest to wiersz przesiąknięty obawą o stan kraju i patriotyzmem. Dołącz do innych i śledź ten utwór Scrobbluj, szukaj i odkryj na nowo muzykę z kontem Czy znasz wideo YouTube dla tego utworu? Dodaj wideo Czy znasz wideo YouTube dla tego utworu? Dodaj wideo O tym wykonwacy Edmund Fetting 15 499 słuchaczy Powiązane tagi Edmund Fetting (ur. 10 listopada 1927 w Warszawie, zm. 30 stycznia 2001 w Warszawie) - polski aktor i piosenkarz o charakterystycznym basowym brzmieniu głosu. Wykonawca słynnych filmowych piosenek z serialu Czterej pancerni i pies pt. "Ballada o Pancernych" i "Nim wstanie dzień" z filmu Prawo i pięść. W latach 1947-1948 tworzył i kierował zespołem jazzowym Marabut. W 1949 roku zadebiutował w teatrze. W latach 60. XX wieku prowadził audycję radiową "Radiowe Studio Piosenki". Pochowany na Powązkach w Warszawie. Wyświetl wiki Edmund Fetting (ur. 10 listopada 1927 w Warszawie, zm. 30 stycznia 2001 w Warszawie) - polski aktor i piosenkarz o charakterystycznym basowym brzmieniu głosu. Wykonawca słynnych fi… dowiedz się więcej Edmund Fetting (ur. 10 listopada 1927 w Warszawie, zm. 30 stycznia 2001 w Warszawie) - polski aktor i piosenkarz o charakterystycznym basowym brzmieniu głosu. Wykonawca słynnych filmowych piosenek z serialu Czterej pancerni i … dowiedz się więcej Wyświetl pełny profil wykonawcy Podobni wykonawcy Wyświetl wszystkich podobnych wykonawców Aktualności API Calls Dramat? Sielanka? Nie wiem, ale coś się dzieje, więc coś się też musi wydarzyć.. Pozdrawiam! „Życie to spektakl, więc bądź jak aktor, który wchodzi na scenę z podniesioną głową, patrząc spokojnym wzrokiem na publikę.” Następnego dnia obudził mnie dźwięk dzwonka do drzwi. Spałam naprawdę długo i co dziwne nadzwyczaj spokojnie. Narzuciłam na siebie szlafrok i pobiegłam otworzyć drzwi, zapominając poprawić, sterczące na wszystkie możliwe strony włosy. Ciągle byłam zaspana, więc nic dziwnego, że prawie zabiłam się o leżące na podłodze buty, których nie miałam siły wczoraj chować. Przekręciłam klucz i nacisnęłam klamkę. Patrzyłam na swoje wielkie puchate kapcie, bo moje oczy w dalszym ciągu nie przystosowały się do światła. Nie wiedziałam kto przyszedł. - O co chodzi? – zapytałam , a raczej wychrypiałam. - Dzień dobry. Sierżant komendy głównej policji w Jastrzębiu. Prowadzę śledztwo w sprawie wypadku, do którego doszło wczoraj w godzinach późno wieczornych. Mogę zadać parę pytań? Oczy rozszerzyły mi się do wielkości sporych rozmiarów UFO i miałam gdzieś, czy będzie boleć, czy nie, spojrzałam na osobę stojącą w progu. A raczej dwie osoby, które patrząc na moją spanikowaną minę, wyły głośno ze śmiechu. Mój mózg, który jeszcze nie doszedł do pełnej sprawności, próbował przeanalizować od początku całe zdarzenie. Nagle mnie oświeciło i zdałam sobie sprawę, że dwaj idioci robili sobie ze mnie żarty. Zatrzasnęłam im drzwi przed nosem, co chyba ich otrzeźwiło, bo natychmiast zaczęli mnie przepraszać za dziecinne zachowanie. Niestety, byłam nieugięta. Skierowałam w ich stronę parę naprawdę wymyślnych epitetów i zapowiedziałam, że idę wziąć prysznic, a oni mają stać pod drzwiami i łaskawie czekać, aż im otworzę. Zabrałam z torby potrzebne rzeczy i skierowałam się do łazienki. Weszłam do kabiny i puściłam ciepłą wodę, która zmywała ze mnie ostatnie oznaki zaspania. Po piętnastu minutach wyszłam odświeżona i przygotowana na konfrontacje z moimi gośćmi. Przechodząc obok kuchni, usłyszałam dochodzące stamtąd ciche glosy. Jak oni tu weszli? - Witamy śpiącą królewnę! – zawołał na mój widok Zbigniew. Tak właściwie, to my się nie znamy, więc postanowiłam, że będę grać. -Eee.. Przepraszam, ale kto ty? – popatrzyłam na niego ze zdziwieniem i strachem. Czasami zastanawiałam się, dlaczego nie poszłam do szkoły aktorskiej. Popatrzyłam na Michała z zapytaniem w oczach, jakbym się go chciała zapytać: Kto to jest? I co robi w tym mieszkaniu? Kubiak zrobił poker face i spojrzał zdezorientowany na mnie, a potem na Zbyszka. Widać nie tylko ja minęłam się z powołaniem. Bartman stał jak słup soli z miną wyrażającą zaskoczenie, zdezorientowanie i niedowierzanie. Już wyobrażałam sobie, o co chce zapytać przyjaciela: Ona mnie nie zna? Jak to możliwe? Przecież mnie wszyscy znają! Tak. Biedny Bartman. - Przepraszam? - Kpisz, czy o drogę pytasz? - Eeee.. Nieśmiały i zarumieniony Zbyszek to taki niespotykany widok, że nie miałam siły dalej udawać. - Widzę, że sławny pan Bartman, zacny atakujący naszej polskiej reprezentacji, cierpi na brak elokwencji. - Znasz mnie! Czy z tego całego zdania zdołał wyłapać tylko to? Ciężki przypadek zdziecinniałego siatkarza. - Zbysiu– zwrócił uwagę swojego kumpla Michał. - Co? - Totalna kompromitacja. Bartman wyglądał, jakby co najmniej oberwał z liścia od Mariusza Pudzianowskiego. Ubrał swoją kurtkę i wyszedł. Chciałam go zatrzymać, ale powstrzymał mnie Michał. - Obraził się? - Czekaj… - Michał! - Czekaj.. Trzy, dwa, jeden… Przy ostatnim słowie Michała zabrzmiał dzwonek do drzwi. Była niezmiernie zdumiona, gdy po ich otworzeniu ukazała mi się sylwetka niezwykle poważnego Bartmana. Na mój widok uśmiechnął się delikatnie i zapytał: - Przepraszam, pani Joanna Koliberczyk? Postanowiłam, że będę równie poważna jak on. - Owszem. Co pana do mnie sprowadza, panie..? - Najmocniej przepraszam za mój nietakt, ale pani uroda mnie oszołomiła. Zbigniew Bartman. Podał mi dłoń, a ja ją uścisnęłam. W duchu śmiałam się bez opamiętania z tego, co się dzieje w tej chwili. - Ależ nie ma pan za co przepraszać, rozumiem pana. Wszak ja również nie mogę się oderwać od lustra. Na ustach Bartmana pojawił się szeroki uśmiech, ale zaraz zniknął pod maską powagi. - Doszły mnie słuchy iż przebywa tu niejaki Michał Kubiak, mój najdroższy przyjaciel. - Ma pan rację. Przyznam, iż goszczę tego pana. - Mogę w takim razie wejść, droga pani? - Ależ proszę się nie krępować, panie Zbigniewie. - Czy będzie to nieuprzejme z mojej strony, jeśli zaproponuję, by zwracała się pani do mnie po imieniu? - Będę zadowolona z takiego przebiegu wydarzeń, Zbyszku. - Ja również Joanno. Weszliśmy do kuchni, gdzie powinniśmy znaleźć Michała, ale jego tam nie było. Zerknęłam przez ramię Bartmana, który szedł za mną i zszokowana, aż przystanęłam. - Kubiak! - Tak Asiu? – zapytał Michał, który szedł za nami ze swoim I phonem i daję głowę, że nagrywał całą tą scenę. - Mógłbyś mi pokazać na chwilę swój telefon? - Niestety nie mogę. Wyszczerzył się do mnie i niezrażony nagrywał dalej. Skoro tak, to tak. - Śmiem twierdzić, że Twój przyjaciel nadal znajduje się w tym miejscu, Zbigniewie. - Podzielam Twoje zdanie, Joanno. - W takim razie, czy napiją się panowie herbaty lub kawy? Zbigniewie? Michale? - Ja poproszę, Joanno. - Ja również się skuszę. Wyciągnęłam dwie filiżanki, dla mnie i Bartmana, a dla Michała kubek. Nasypałam po dwie łyżeczki kawy i zalałam wrzącą wodą z czajnika elektrycznego. Na stole postawiłam cukierniczkę z cukrem, w który się wczoraj zaopatrzyłam. Ja i Michał piliśmy bez cukru, ale nie wiedziałam, czy Zbyszek słodzi. Usiedliśmy przy stole i piliśmy kawę, rozmawiając. Niestety albo stety, konwersacja toczyła się tylko pomiędzy mną, a Bartmanem. Oczywiście nie rozmawialiśmy normalnie. Nasz wyszukany styl przebijał wszystko i był naprawdę śmieszny, ale nam to nie przeszkadzało. Michał czuł się chyba urażony, że nie zwracamy na niego większej uwagi. Próbował się wciągnąć w rozmowę lub skończyć wątek, ale specjalnie ze Zbyszkiem robiliśmy wszystko, by mu się to nie udało. W końcu zrezygnował i zajął się kręceniem na swoim telefonie tej rozmowy. - Robisz Krzysiowi konkurencję – powiedziałam do niego. - Wcale nie. Wyślę mu to, więc przygotujcie się. Będziecie głównymi bohaterami następnego odcinka Igłą Szyte. Zrobiłam głupią minę i spojrzałam na Bartmana. - Nie przejmuj się, Joanno, wszak ludzie nas miłują, a dzięki temu przyczynimy się do wzrostu popularności projektu Krzysztofa. - Masz rację, Zbigniewie. Michał miał nas już naprawdę dość. - Ej zakochańce! Ja i Zbyszek odwróciliśmy się jak na komendę. Kubiak się roześmiał. - Sam wszystkiego nie ogarnę.